Drodzy Państwo,
chciałam się z Państwem podzielić trochę żartem wspomnieniami ze studiów psychologicznych. Wracająć pamięcią do zajęć z Psychologii Społecznej, bawiła mnie mnogość efektów i ewentualnie syndromów, w które ten dział psychologii obfitował. Żartowałam że chyba każdy psycholog społeczny musi mieć własny efekt.
Po wielu latach po zakończeniu studiów okazało się, że nie śmiałam się nadaremnie.
Otóż, dorobiłam się własnego.
Obserwując sytuacje społeczno-kulturowe, mogę podzielić się z Państwem już własnym zaobserwowanym efektem społecznym, dość niebezpiecznym jak sądzę oraz syndromem, dość przygnębiającym.
Efekt tonącego – to pewna tendencja osób w trudnym położeniu, ekonomicznym, psychicznym, społecznym do ratowania siebie lub swoich interesów kosztem innych osób, które są w pobliżu.
Zaobserwowany na podstawie statystyk społecznych dotyczących uśrednionego poziomu inteligencji, które mamy jako naród, wahający się mniej więcej na poziomie około 100-105 IQ.
Dotyczy osób kierujących się często normą antyspołeczną (czyli nie działam aby tworzyć bazę pod bezpieczeństwo i zdrowie. Bazą na której się opieram jest sieć społeczna, niezależnie jaka).
Syndrom DDBR (Dorosłe Dziecko Bogatych Rodziców) – to osoby pełnoletnie, wychowane w bardzo dobrych warunkach ekonomicznych ale opuszczone jako dzieci.
Jak każdy syndrom to pewien worek znaczeń (an umbrella term), w którym zawiera się bardzo wiele cech, zatem można mu zarzucić, że jest nazbyt ogólny.
Według mojej definicji, powyższy syndrom, to obserwacja pewnych tendencji u ludzi dorosłych, które poza bazą ekonomiczną, nie byli jako dzieci zaopiekowani zdrowotnie (brak czasu rodziców), edukacyjnie (bazą są pieniądze więc albo parcie na prestiż albo się nie martw), brak oparcia emocjonalnego i psychicznego (musi dojść do tragedii aby zwrócić uwagę na cierpienie).
Są to osoby często bardzo opuszczone, pozostawiane same sobie jako dzieci. Jeśli mają szczęście, same tworzą własną sieć wsparcia społecznego w środowisku, w którym się rozwijają (zazwyczaj mają pasje i swoje zainteresowania, albo specjalizacje naukowe). Często mają skłonności do uzależnień bo je na to stać i dopasowują się do środowisk, w którym są, co nie oznacza, że są dobrze dostosowane do norm społecznych jako takich.
W skrócie, jest to opuszczone samotne dziecko, które jako dorosły musi znaleźć własne definicje dotyczące miłości i relacji. Musi zmienić swoje wyobrażenia dotyczące ludzi. Znaleźć siebie i sposób na dojrzały proces indywiduacji (on też może być niedojrzały). Często jest też bardzo długo uzależniony w sposób toksyczny od swojej rodziny pochodzenia i może wchodzić w toksyczne związki. Nadużycia i opuszczenie (czyli przemoc psychiczna jako constant) są dla takiej osoby pewną normą, którą zna.
Bazą pod więzi to zasoby finansowe oraz przydatność innych.
Pamiętajmy, że brak empatii i zaopiekowania przez rodzinę w trakcie dorastania, nie wróży empatii i zaopiekowania wobec innych u takiego dorosłego.
Takie osoby myślą bardziej poprzez funkcje społeczne jaką pełnią (zakłada wykonanie zadań bez odpowiedzialności) a nie roli społecznej (o niczym nie decyduję bo nie biorę za to odpowiedzialności).
Nawet jeśli osiągną sukces brakuje dojrzałości, ponieważ nie dorastały obserwując wzorce dorosłych, którzy mają czas na troskę i odpowiedzialność wobec najbliższych. Raczej kierowane są wobec nich oczekiwania, przecież dziecko traktowane jest jako inwestycja, która często musi się zwrócić.
Dla ilustracji tego syndromu videoclip. Kiedyś już mógł się Państwu rzucić w oczy na tym profilu.
mgr Paulina Kubś
Link do piosenki
Elohim – Hallucinating (Official Video) – YouTube